Wielu naszych klientów trafia do nas po wcześniejszych doświadczeniach z ekipami, które zostawiły ściany „gotowe do malowania”… a po wyschnięciu farby ukazał się dramat. Szpachlowanie wykonane byle jak psuje nie tylko wygląd wnętrza, ale też Twój spokój. My podchodzimy do tego inaczej – robimy dobrze od początku, żeby nie trzeba było wracać.
Nakładanie gładzi to nie tylko rozsmarowanie masy na ścianie. To precyzyjna sekwencja działań, które muszą być zgrane co do milimetra. Zaczynamy od przygotowania podłoża, gruntujemy, wyrównujemy, szlifujemy, testujemy światłem – i dopiero wtedy uznajemy ścianę za gotową. Nie ma skrótów, bo skróty kończą się poprawkami.
Zdarza się, że ktoś pyta: „czy można malować tynki gipsowe bez gładzi?”. Jasne, można – ale tylko jeśli chcesz, żeby ściana wyglądała jak po przejściu huraganu. Gładź to nie fanaberia, tylko inwestycja w efekt końcowy – estetyczny, czysty i godny przestrzeni, w której przyjmujesz klientów.
W BIKSTYL pracujemy także w budynkach wielorodzinnych, gdzie każda godzina prac ma znaczenie. Organizujemy prace tak, by nie zakłócać codziennego życia mieszkańców i nie przeciągać terminów. Jeśli planujesz remont i chcesz uniknąć problemów, zajrzyj do naszego poradnika: prace remontowe w bloku – co warto wiedzieć?
Zamiast zastanawiać się, ile razy jeszcze trzeba będzie poprawiać ściany – lepiej od razu zlecić to ekipie, która zrobi to raz, a dobrze. Zadzwoń, napisz. Zrobimy gładź tak, że zapomnisz o istnieniu szlifowania.
Etap po etapie: od przygotowania ścian po gotowość do malowania
W pracy nad ścianami liczy się każdy szczegół – ale wszystko zaczyna się od podstaw. Zanim zaczniemy nakładanie gładzi gipsowej, dokładnie oceniamy stan podłoża: wilgotność, stabilność, ewentualne pęknięcia. To moment, w którym wiele ekip już „odhacza temat”, my – dopiero zaczynamy myśleć o efekcie końcowym.
Jedno z najczęstszych pytań, jakie słyszymy, brzmi: czy gruntować tynk gipsowy przed gładzią? – i od razu mówimy: zawsze tak. Grunt to nie opcja, to konieczność, jeśli chcesz, żeby masa dobrze przylegała i nie pękała. Na tym etapie nie eksperymentujemy – gruntujemy raz, a dobrze, żeby nie poprawiać dwa razy.
Gdy już mamy idealnie przygotowaną bazę, czas na właściwe działanie – czyli warstwa po warstwie, aż do perfekcji. Nakładamy gładź tak, żeby ściana po szlifowaniu była gotowa nawet na światło punktowe. Bez smug, bez zadziorów, bez cienia wątpliwości co do jakości.
Ostatni test? Światło dzienne i naturalny ogląd inwestora. Jeśli my coś jeszcze widzimy – poprawiamy. Bo gotowa do malowania ściana to taka, na której nie musisz niczego zakrywać – tylko możesz ją z dumą pokazać.
Jeśli chcesz zobaczyć, jak wygląda cały proces – nie z teorii, tylko z praktyki – sprawdź nasz przewodnik: remont krok po kroku. A jeśli zależy Ci na efekcie, który obroni się sam – po prostu porozmawiajmy. Zaczynamy od fundamentu, kończymy na satysfakcji.